Przełożył Kamil Idzikowski, posłowiem opatrzył Marcin Polak
Czy ta książka to kryminał? W pewnym sensie tak, jednak o ile dla Holmesa i Poirota zbrodnia stanowi zaledwie drobną rysę na tafli idealnego porządku, o tyle w przypadku byłego bramkarza Josefa Blocha morderstwo okazuje się jedną z niewielu oczywistości w zagmatwanym gąszczu znaków, gestów, poszlak i symboli. Stawką nie jest tu przywrócenie pierwotnego ładu, ale raczej narzucenie jakiejkolwiek struktury chaotycznej masie rzeczywistości, która wymyka się wszelkiemu ujęciu, przytłaczając swoją złożonością. W tym sensie można powiedzieć, że to kryminał radykalny albo kryminał à rebours.
Choć opowiadanie Strach bramkarza przed jedenastką z 1970 roku należy do najbardziej znanych utworów Petera Handkego, dopiero teraz ukazuje się w polskim przekładzie. Pomimo upływu czasu nie straciło na aktualności, i to niezależnie od tego, czy czytać je jako studium postępującej choroby psychicznej, traktat o problemie interpretacji, dogłębną charakterystykę wyalienowanej jednostki, czy też w jeszcze inny sposób.
Handke stworzył bohatera, który cierpi na nerwicę lękową (pojawia się również w późniejszych książkach). Jest to więc z jednej strony studium przypadku człowieka zatrzaśniętego w neurozie, autobiograficzne w dużej mierze, i jednocześnie eksperyment literacki, chłodny, odpychający, ale i prowokujący do różnych interpretacji. I bardzo dobrze, że ta nowela została opatrzona posłowiem Marcina Polaka, który naświetla tę rzeczywistość, gdzie wszystko znaczy coś innego.
Dziś gdy większość wydawców, myśląc o zysku, mówi autorom, że mogą napisać o wszystkim byle to był kryminał, bo tylko kryminały się sprzedają – austriacki pisarz może być uznany za awangardę. Wiele jest w książce kryminalnych motywów - m. in. brudnych monet, które zdradzają, że bohater jest przestępcą. Handke odbiega jednak od schematów gatunkowych. W zapisie choroby psychicznej, rozpadzie rzeczywistości na poszczególne pojęcia i przedmioty, co wyraża się również w groteskowym rozpadzie języka – pojawia się motyw oczekiwania przestępcy na wydrukowanie w gazetach portetu pamięciowego listu gończego. To paradoksalna, prowokacyjna wręcz forma, dziś byśmy powiedzieli, sławy i celebryctwa: uzmysławia, że świat liczy się tylko z najbardziej popularnymi. Tyle tylko, że Handke opisuje człowieka, który zdobył złą sławę, po tym jak przekroczył granice, bo było mu wszystko jedno. Ludzi nie można lekceważyć, bo decydują się na ostateczność.
Katarzyna Hagmajer-Kwiatek rozmawia z Kamilem Idzikowskim i Marcinem Polakiem.